PyCONPL 2016
Data publikacji: 2016-10-29.
W tym roku w końcu udało mi się wziąć udział w konferencji PyConPL. Nie dość, że wysłuchałem sporo ciekawych prelekcji to jeszcze poznałem człowieka-legendę: Krzysztofa Zubika (pozdrawiam!).
Było całkiem sporo ciekawych prelekcji i kilka takich, które były stratą czasu. No i była pani (nazwisko pominę) z firmy na “G” - o czym za chwilę.
Niestety wielu (jeśli nie większość), prowadzących miało problem z dopasowaniem materiału do targetu i stworzeniem prelekcji, która byłaby ciekawa zarówno dla początkujących jak i zaawansowanych słuchaczy. Często prezentowany kontent był strasznie banalny w stosunku do tego co obiecywał tytuł prelekcji lub prelegent, a czasami odwrotnie – na tyle skomplikowany i hermetyczny, że niezrozumiały dla początkujących, ale zupełnie odtwórczy i nic niewnoszący dla zaawansowanych.
Zupełnym tego przeciwieństwem i faworytem w moim prywatnym rankingu prelekcji była prezentacja Nicholasa Tollervey’a na temat MicroBit’a. Po reakcjach słuchaczy można śmiało wnioskować, że podobało się wszystkim. Ci, którzy o MicroBicie nie słyszeli, byli pod wrażeniem historii jego powstania oraz jego możliwości. Mnie, jako temu, który już miał z nim do czynienia, najbardziej zaimponowało dopracowanie tego produktu do konkretnego celu jakim jest promowanie nauczania programowania.
No i dochodzimy do pani z firmy na “G”. Nazwijmy ją panią Grażyną. Praca w tej firmie na uczestnikach konferencji programistycznej raczej nie robi wrażenia więc gdy na dzień dobry Grażyna zaczęła od zastrzeżenia, że nie będzie odpowiadać na pytania dotyczące jej pracodawcy, słuchacze (takie odniosłem wrażenie) byli lekko zażenowani. Następnie Grażyna przeszła do właściwej części swojej prezentacji, którą dukała angielskim będącym połączeniem ponglisza i poważnej wady wymowy. Ja po trzecim slajdzie dałem sobie spokój ale byli tacy, którzy wytrzymali do końca i opowiadali, że Grażyna dała jeszcze radę w trakcie swojej króciutkiej prezentacji obrazić niektórych developerów nazywając ich debilami. No brawo.
Do ciekawych rzeczy, niekoniecznie związanych bezpośrednio z programowaniem w Pythonie, na pewno należałoby zaliczyć stanowiska z (bardzo) klasycznymi grami (kontroler do Pong’a okazał się dla mnie zbyt trudnym do opanowania) … oraz kontakty z sympatycznymi rekruterami różnych firm :).