Jak oszczędziłem tysiaka
Data publikacji: 2016-01-29.
Spis treści
Nie lubię płacić za coś, co mogę zrobić sam. Mam tak odkąd pamiętam. Chyba nawet dłużej żyję w przeświadczeniu, że praktycznie wszystko mogę zrobić sam 😊. Im większa różnica między ceną gotowca a przewidywanym kosztem samoróbki tym większa moja motywacja, żeby spróbować “rękodzieła”.
Tym razem impulsem do pracy były: kolejny rok wisząca goła żarówka robiąca za oświetlenie pokoju oraz lekkie niedowierzanie na widok ceny takiego wynalazku sprzedawanego przez Leroy Merlin:
disklejmah: Większość zdjęć robiłem w pośpiechu przy pomocy starego ziemniaka, więc ich jakość jest odpowiednia do jego świeżości.
No ja nie zrobię!?!
Uznając, że metaloplastyka nie ma sensu a 10 słoików to przesada, nabyłem:
- zwykłe listewki sosnowe o przekroju 2x2cm
- dwa przewody do żelazka
- 4 oprawki E14
- 4 ozdobne słoiki
Oprawki żarówek
Ponieważ oprawki nie były przeznaczone do wiszenia na kablu należało je zmodyfikować. Wykonałem otwór (⌀ 3mm) poprzecznie do otworu głównego, przez który wchodzi kabel. Następnie nowo wykonany otwór nagwintowałem (⌀ 4mm). Dzięki temu mogłem dodać śrubę dociskającą przewód, która przeniesie ciężar słoika ze styków kabli na jego mocną izolację:
Decha
Zamiast blachy użyłem listewek drewnianych złączonych razem klejem do drewna w formę nieregularnie zakończonej deski:
Z tej samej listwy zrobiłem obramowanie, które stworzyło małą komorę na kable:
Drugą - publiczną - stronę deski wyrównałem przy pomocy struga i papieru ściernego, po czym wywierciłem otwory pod przewody:
Dodałem również otwory na śruby mocujące (do sufitu), oraz odpowiednio przygotowaną zaślepkę z miejscem na łeb śruby:
Malowanie
Chyba najprzyjemniejszy i najłatwiejszy etap pracy: nakładanie lakierobejcy:
Jedna warstwa to za mało:
Elektryka
Po wyschnięciu bejcy można zabrać się za montaż kabli. Jak widać konstrukcja jest banalna:
Do tego kilka kostek i przewodów łączących i można brać się za montaż ostateczny.
Dwa otwory w suficie później, po kilkunastu minutach niezłej gimnastyki na drabinie (nie miał mi kto pomóc, a ręce mam tylko dwie) całość zawisła na swoim miejscu 😁.
Efekt ostateczny
Koszty
Nie licząc brakujacych narzędzi cała zabawa kosztowała mnie ok. 200zł za materiały, kilka mile spędzonych wieczorów i opierdziel za smród bejcy 😉.